"Już od roku
mieszkamy na brzegu rzeku Houva. Miały miejsce tu już 4 śmierci, w tym 2 samobójstwa. Nie mamy żadnej pomocy, jesteśmy odizolowani, otoczeni pistoleiros (brazylijscy płatni bandyci) i opieramy się do dzisiaj. Jemy raz
dziennie. Wszystko to znosimy każdego dnia by odzyskać nasze dawne
terytorium Pyleito Kue/Mbarakay.
Wiemy dobrze, że na tym
terytorium pochowani są nasze babki i dziadowie i prababki i pradziadowie. Tu
znajdują się cmentarze naszych przodków. Świadomi tego faktu chcemy być
pochowani razem z nimi, tutaj właśnie, gdzie jesteśmy dzisiaj, dlatego prosimy
Rząd i Ministerstwo Sprawiedliwości by nie wydawało nakazu wyrzucenia nas z tych
ziem, ale by zadecydowało o naszej grupowej śmierci, aby nas tu pochowano. Prosimy, by zadekretować nasze totalne unicestwienie a także wysłanie maszyn by wykopały wielki rów i by wrzucono tam nasze ciała."
Ten
dramatyczny list napisany kilka miesięcy temu przez reprezentanta plemienia
Indian Guarani Kaiowa wyraża skalę ich desperacji. 3 września jeden z liderów
plemienia, 23-letni Semiao Vilhava, został zamordowany przez pistoleiros,
którzy działają na polecenie brazylijskich właścicieli ziemskich. To jeden z
wielu przejawów przemocy, którym poddawani są Indianie Guarani od kiedy
pojawili się tu biali ludzie. Ale to co dzieje się teraz nazywa się nawet Holocaustem.
Indianie
Guarani Kaiowa to jedno z plemion, które w dalekiej przeszłości zasiedlały Brazylię od Sao
Paulo po Rio Grande do Sul. To oni byli pierwotnymi mieszkańcami i
właścicielami tych ziem. Ich terytorium ciągnęło się od wybrzeża
atlantyckiego wzdłuż wielkich rzek, w głąb kontynentu. Kiedy zjawili się kolonizatorzy, Brazylię zamieszkiwało ponad 5 milionów Indian.
Obecnie nie stanowią nawet 1% populacji, jest ich zaledwie 817 tysięcy wśród 202 milionów Brazylijczyków. Guarani dzielą się na plemiona Kaiowa, Nandenva i M'bya. Najwieksze jest plemię Kaiowa, które zamieszkuje graniczący z Paragwajem stan Mato Grosso do Sul.
W XVI
wieku Jezuici tworzyć zaczęli tzw. reducciones czyli misje, w
których gromadzono indiańską ludność pod pretekstem ewangelizacji, jednak w
rzeczywistości po to, by ich kontrolować i dysponować niewolniczą siłą roboczą.
Choć w
redukcjach byli teoretycznie wolnymi ludźmi i cieszyli się swego
rodzaju protekcją, tysiące z nich było porywanych przez grupy bandoleiros i zmuszanych do pracy na
plantacjach trzciny cukrowej. Bandoleiros napadali też na misje
jezuickie, które aby się przed nimi chronić zakładano w coraz bardziej niedostępnych stronach.
Na
początku XX wieku odebrano Indianom to, co jeszcze pozostawało w ich rękach. W latach 30-tych i 40-tych kolonizatorzy pod opieka rządu
i hasłem "Marsz na Zachód" zagarnęli ziemie, na której wciąż w
tradycyjny sposób żyli Indianie Guarani. Ich tereny przerobiono na wielkie
gospodarstwa rolne, a ich samych zgromadzono w małych przeludnionych
rezerwatach. Zmuszano ich do zaadaptowania się do stylu życia i pracy
drastycznie odmiennych od tradycyjnego.
W ich wierzeniach bardzo ważna jest łączność ze zmarłymi przodkami. Ziemia, gdzie spoczywają, zajęta przez obcych zostaje zbezczeszczona. Dlatego od początku lat 80-tych wielu Guarani Kaiowa zdecydowało się wrócić na zabraną im ziemię, gdzie mieszkają najczęściej w plastikowych lub drewnianych barakach wzdłuż szos. Nie maja zazwyczaj bieżącej
wody, a pola uprawne wśród których żyją są zanieczyszczone przez toksyczne
substancje na wielką skalę używane w rolnictwie brazylijskim. Właściciele
gospodarstw rolnych, zwani w Brazylii fazendeiros nigdy nie mieli skrupułów i problem
załatwiają przemocą, korzystając z usług płatnych morderców. Ta przemoc, tak
jak w wielu innych przypadkach, stała się już częścią brazylijskiej codzienności. Szacuje
się, że między 2003 a 2011 rokiem miały miejsce 503 zabójstwa Indian. Teraz
doszły do tego jeszcze samobójstwa, głównie wśród młodych Guarani. Tylko w 2014
roku było ich 73.
Konstytucja
z 1993 uznała prawo Indian do ich ziem. Miały one być im zwrócone, ale proces
ten szybko się zatrzymał, hamowany przez brazylijski
system sprawiedliwości. Niektórzy właściciele fazendas wycofali się z
zajmowanych terenów, inni do tej pory stawiają opór. Oni też czują się pokrzywdzoną stroną, bo
ziemie zostały legalnie kupione lub nadane im rodzinom wiele lat temu i ciężką
pracą doprowadzone do dzisiejszego stanu. To są nasze tereny, tereny mojej
rodziny, z nich się utrzymujemy, twierdzą. Przeciwko zwróceniu ziem Indianom wysuwają
zazwyczaj argument, że w ich rękach będą one "nieużyteczne". Na pewno
nie produkujące tyle, co brazylijskie rolnictwo, wysoko eksploatujące ziemię i
stosujące trujące, zabijające często samych rolników środki chemiczne. Oni
nic nie uprawiają, nic nie robią, popatrz niczego nie sadzą wokół domów, żadnego ogródka, zwierząt,
potępiająco mówią brazylijscy rolnicy o Guarani. Rząd
im daje pieniądze, a oni tylko chcą, żeby im dawać więcej. Guarani nie wykorzystują rządowej pomocy by budować lepsze domy, by ulepszać sposób uprawy ziemi, produkować i się bogacić. Ścierają się tu dwie kultury, dwa systemy
wartości, dwa systemy ekonomiczne. Dwie prawdy.
Nawet w
przypadku niedawnego morderstwa fazenderos utrzymują, że śmierć była
zaaranżowana przez samych Indian by oczernić ich w oczach opinii publicznej i wymusić oddanie im ziemi.
Centrum kultury Indian Guarani, zbudowane w tradycyjny sposób na planie koła ocas, indiańskie domy.
Trudno
spodziewać się by w konflikcie tym wygrała mniejszość. Guarani Kaiowa stoją od
wieków na straconej pozycji. Przegrali już wtedy, kiedy do Brazylii dobiły
pierwsze portugalskie statki. Liczy się jedynie pragmatyczny wymiar i dochody a
zachowanie kultury nielicznych pozostałych pierwotnych właścicieli tych ziem
nie ma żadnego znaczenia w kapitalistycznym społeczeństwie. I oni zdają
sobie chyba z tego sprawę, bo choć wiedzą, że grozi im śmierć, nie odchodzą. I
mówią, że jedyne czego chcą to umrzeć i być pochowanymi na ziemi przodków.
Do posłuchania muzyka Indian Guarani:
https://www.youtube.com/watch?v=l469uaunv6A
Do posłuchania muzyka Indian Guarani:
https://www.youtube.com/watch?v=l469uaunv6A
To die on their ancestor's land- Guarani
"We’ve been living on the bank of the River Houva for a year.
There have been 4 deaths here, including 2 suicides. We don’t get any help, we
are surrounded by pistoleiros and we have resisted until today. We eat once a day. We bear
all this in order to recover our former territory Puleito Kue, Mbarakay.
We know very well that on this
territory are buried our grandmothers and grandfathers, our great grandmothers
and great grandfathers. There are cemeteries of our ancestors here. We are conscious
of this and we want to be buried with them, right here, where we are today, for
this reason we ask the Government and the Justice not to order our expulsion
from this territory but instead to order our collective death and to bury us
here. We ask them to decree our complete annihilation and also to send machines
that will dig a huge hole and to throw our bodies there."
This dramatic letter written a
few months ago by a member of the tribe Guarani Kaiowa shows the scale of their
desperation. On the 3rd of September one of the leaders of the tribe, 23 years
old Semiao Vilhava was murdered by pistoleiros, who are killers paid by Brazilian
land owners. This is just one of the displays of the violence to which have
been submitted Guarani indigenous people since white people arrived here. But
the things which are happening now are even called Guarani Holocaust.
Guarani Kaiowa is one of many tribes which in the distant past were inhabiting
Brazil from Sao Paulo to Rio Grande do Sul. They were the first inhabitants and
owners of this land. Their territory was occupying space from the Atlantic
coast, along big rivers deep into the continent. When the first settlers
arrived, Brazil was inhabited by more than 5 million indigenous people.
Today there aren’t even 1% of the population, they are just 817 thousand
within 202 million Brazilians. Guarani ara divided into Kaiowa, Nandenva and M’bya.
The biggest is Kaiowa tribe which lives in the state Mato Grosso de Sul which
borders with Paraguay.
In the beginning of the XX century Guarani were
deprived of the very little they still owned. In the 20ties and 30ties under
the government’s support and the slogan “March to the West” the settlers took
the land on which Guarani were keeping their traditional way of life. The land was
changed into huge farms and they were gathered in small, overpopulated
reservations. They were forced to adapt to the lifestyle and way of working
dramatically different to their traditional one.
In their religion the connection with the
ancestors is very important. The land where they are buried, once occupied by
strangers is profaned. For this reason since the 80-ties a lot of Guarani
Kaiowa have decided to come back to their land. Commonly they live there in
plastic or wooden barracks built along the roads. Often they don’t have running water and
they live very close to the fields which are highly polluted by chemical
substances widely used in Brazilian agriculture.
The owners of the land, fazenderos have never
had many scruples and have been solving the problem using contract-killers. This
violence, as in many other cases, has become a part of Brazilian reality. It is
estimated that between 2003 and 2011 there have been 503 murders of Guarani
people. Recently there have also been many suicides, mainly among young Guaranies.
Only in 2014 there were 73 suicides.
No hay comentarios:
Publicar un comentario