sábado, 19 de septiembre de 2015

Umrzeć na ziemi przodków- Guarani


"Już od roku mieszkamy na brzegu rzeku Houva. Miały miejsce tu już 4 śmierci, w tym 2 samobójstwa. Nie mamy żadnej pomocy, jesteśmy odizolowani, otoczeni pistoleiros (brazylijscy płatni bandyci) i opieramy się do dzisiaj. Jemy raz dziennie. Wszystko to znosimy każdego dnia by odzyskać nasze dawne terytorium Pyleito Kue/Mbarakay.
Wiemy dobrze, że na tym terytorium pochowani są nasze babki i dziadowie i prababki i pradziadowie. Tu znajdują się cmentarze naszych przodków. Świadomi tego faktu chcemy być pochowani razem z nimi, tutaj właśnie, gdzie jesteśmy dzisiaj, dlatego prosimy Rząd i Ministerstwo Sprawiedliwości by nie wydawało nakazu wyrzucenia nas z tych ziem, ale by zadecydowało o naszej grupowej śmierci, aby nas tu pochowano. Prosimy, by zadekretować nasze totalne unicestwienie a także wysłanie maszyn by wykopały wielki rów i by wrzucono tam nasze ciała."

Ten dramatyczny list napisany kilka miesięcy temu przez reprezentanta plemienia Indian Guarani Kaiowa wyraża skalę ich desperacji. 3 września jeden z liderów plemienia, 23-letni Semiao Vilhava, został zamordowany przez pistoleiros, którzy działają na polecenie brazylijskich właścicieli ziemskich. To jeden z wielu przejawów przemocy, którym poddawani są Indianie Guarani od kiedy pojawili się tu biali ludzie. Ale to co dzieje się teraz nazywa się nawet Holocaustem.

Indianie Guarani Kaiowa to jedno z plemion, które w dalekiej przeszłości zasiedlały Brazylię od Sao Paulo po Rio Grande do Sul. To oni byli pierwotnymi mieszkańcami i właścicielami tych ziem. Ich terytorium ciągnęło się od wybrzeża atlantyckiego wzdłuż wielkich rzek, w głąb kontynentu. Kiedy zjawili się kolonizatorzy, Brazylię zamieszkiwało ponad 5 milionów Indian. 
Obecnie nie stanowią nawet 1% populacji, jest ich zaledwie 817 tysięcy wśród 202 milionów Brazylijczyków. Guarani dzielą się na plemiona Kaiowa, Nandenva i M'bya. Najwieksze jest plemię Kaiowa, które zamieszkuje graniczący z Paragwajem stan Mato Grosso do Sul.

W XVI wieku Jezuici tworzyć zaczęli tzw. reducciones czyli misje w których gromadzono indiańską ludność pod pretekstem ewangelizacji, jednak w rzeczywistości po to, by ich kontrolować i dysponować niewolniczą siłą roboczą.
Choć w redukcjach byli teoretycznie wolnymi ludźmi i cieszyli się swego rodzaju protekcją, tysiące z nich było porywanych przez grupy bandoleiros i zmuszanych do pracy na plantacjach trzciny cukrowej. Bandoleiros napadali też na misje jezuickie, które aby się przed nimi chronić zakładano w coraz bardziej niedostępnych stronach. 

Na początku XX wieku odebrano Indianom to, co jeszcze pozostawało w ich rękach.  W latach 30-tych i 40-tych kolonizatorzy pod opieka rządu i hasłem "Marsz na Zachód" zagarnęli ziemie, na której wciąż w tradycyjny sposób żyli Indianie Guarani. Ich tereny przerobiono na wielkie gospodarstwa rolne, a ich samych zgromadzono w małych przeludnionych rezerwatach. Zmuszano ich do zaadaptowania się do stylu życia i pracy drastycznie odmiennych od tradycyjnego. 

W ich wierzeniach bardzo ważna jest łączność ze zmarłymi przodkami. Ziemia, gdzie spoczywają, zajęta przez obcych zostaje zbezczeszczona.  Dlatego od początku lat 80-tych wielu Guarani Kaiowa zdecydowało się wrócić na zabraną im ziemię, gdzie mieszkają najczęściej w plastikowych lub drewnianych barakach wzdłuż szos. Nie maja zazwyczaj bieżącej wody, a pola uprawne wśród których żyją są zanieczyszczone przez toksyczne substancje na wielką skalę używane  w rolnictwie brazylijskim. Właściciele gospodarstw rolnych, zwani w Brazylii fazendeiros nigdy nie mieli skrupułów i problem załatwiają przemocą, korzystając z usług płatnych morderców. Ta przemoc, tak jak w wielu innych przypadkach, stała się już częścią brazylijskiej codzienności. Szacuje się, że między 2003 a 2011 rokiem miały miejsce 503 zabójstwa Indian. Teraz doszły do tego jeszcze samobójstwa, głównie wśród młodych Guarani. Tylko w 2014 roku było ich 73. 



Konstytucja z 1993 uznała prawo Indian do ich ziem. Miały one być im zwrócone, ale proces ten szybko się zatrzymał, hamowany przez brazylijski system sprawiedliwości. Niektórzy właściciele fazendas wycofali się z zajmowanych terenów, inni do tej pory stawiają opór. Oni też czują się pokrzywdzoną stroną, bo ziemie zostały legalnie kupione lub nadane im rodzinom wiele lat temu i ciężką pracą doprowadzone do dzisiejszego stanu. To są nasze tereny, tereny mojej rodziny, z nich się utrzymujemy, twierdzą. Przeciwko zwróceniu ziem Indianom wysuwają zazwyczaj argument, że w ich rękach będą one "nieużyteczne". Na pewno nie produkujące tyle, co brazylijskie rolnictwo, wysoko eksploatujące ziemię i stosujące trujące, zabijające często samych rolników środki chemiczne. Oni nic nie uprawiają, nic nie robią, popatrz niczego nie sadzą wokół domów, żadnego ogródka, zwierząt, potępiająco mówią brazylijscy rolnicy o Guarani. Rząd im daje pieniądze, a oni tylko chcą, żeby im dawać więcej. Guarani nie wykorzystują rządowej pomocy by budować lepsze domy, by ulepszać sposób uprawy ziemi, produkować i się bogacić. Ścierają się tu dwie kultury, dwa systemy wartości, dwa systemy ekonomiczne. Dwie prawdy. 
Nawet w przypadku niedawnego morderstwa fazenderos utrzymują, że śmierć była zaaranżowana przez samych Indian by oczernić ich w oczach opinii publicznej i wymusić oddanie im ziemi.

Centrum kultury Indian Guarani, zbudowane w tradycyjny sposób na planie koła ocas, indiańskie domy. 


Trudno spodziewać się by w konflikcie tym wygrała mniejszość. Guarani Kaiowa stoją od wieków na straconej pozycji. Przegrali już wtedy, kiedy do Brazylii dobiły pierwsze portugalskie statki. Liczy się jedynie pragmatyczny wymiar i dochody a zachowanie kultury nielicznych pozostałych pierwotnych właścicieli tych ziem nie ma żadnego znaczenia w kapitalistycznym społeczeństwie. I oni zdają sobie chyba z tego sprawę, bo choć wiedzą, że grozi im śmierć, nie odchodzą. I mówią, że jedyne czego chcą to umrzeć i być pochowanymi na ziemi przodków.

Do posłuchania muzyka Indian Guarani:

https://www.youtube.com/watch?v=l469uaunv6A



To die on their ancestor's land- Guarani

"We’ve been living  on the bank of the River Houva for a year. There have been 4 deaths here, including 2 suicides. We don’t get any help, we are surrounded by pistoleiros and we have  resisted until today. We eat once a day. We bear all this in order to recover our former territory Puleito Kue, Mbarakay.
We know very well that on this territory are buried our grandmothers and grandfathers, our great grandmothers and great grandfathers. There are cemeteries of our ancestors here. We are conscious of this and we want to be buried with them, right here, where we are today, for this reason we ask the Government and the Justice not to order our expulsion from this territory but instead to order our collective death and to bury us here. We ask them to decree our complete annihilation and also to send machines that will dig a huge hole and to throw our bodies there."

This dramatic letter written a few months ago by a member of the tribe Guarani Kaiowa shows the scale of their desperation. On the 3rd of September one of the leaders of the tribe, 23 years old Semiao Vilhava was murdered by pistoleiros, who are killers paid by Brazilian land owners. This is just one of the displays of the violence to which have been submitted Guarani indigenous people since white people arrived here. But the things which are happening now are even called Guarani Holocaust.

Guarani Kaiowa is one of many tribes which in the distant past were inhabiting Brazil from Sao Paulo to Rio Grande do Sul. They were the first inhabitants and owners of this land. Their territory was occupying space from the Atlantic coast, along big rivers deep into the continent. When the first settlers arrived, Brazil was inhabited by more than 5 million indigenous people.
Today there aren’t even 1% of the population, they are just 817 thousand within 202 million Brazilians. Guarani ara divided into Kaiowa, Nandenva and M’bya. The biggest is Kaiowa tribe which lives in the state Mato Grosso de Sul which borders with Paraguay.

In the beginning of the XX century Guarani were deprived of the very little they still owned. In the 20ties and 30ties under the government’s support and the slogan “March to the West” the settlers took the land on which Guarani were keeping their traditional way of life. The land was changed into huge farms and they were gathered in small, overpopulated reservations. They were forced to adapt to the lifestyle and way of working dramatically different to their traditional one.

In their religion the connection with the ancestors is very important. The land where they are buried, once occupied by strangers is profaned. For this reason since the 80-ties a lot of Guarani Kaiowa have decided to come back to their land. Commonly they live there in plastic or wooden barracks built along the roads. Often they don’t have running water and they live very close to the fields which are highly polluted by chemical substances widely used in Brazilian agriculture.
The owners of the land, fazenderos have never had many scruples and have been solving the problem using contract-killers. This violence, as in many other cases, has become a part of Brazilian reality. It is estimated that between 2003 and 2011 there have been 503 murders of Guarani people. Recently there have also been many suicides, mainly among young Guaranies. Only in 2014 there were 73 suicides.


No hay comentarios:

Publicar un comentario