sábado, 13 de septiembre de 2014

Kilka dni temu zmarl Gustavo Cerati, legenda argentyńskiego i latynoamerykańskiego rocka. W 2010 podczas koncertu w Wenezueli artysta doznał udaru mózgu i od tamtego czasu znajdował się w stanie śpiączki. Wiadomość o jego śmierci poruszyła głęboko Argentyńczków, którzy wszędzie wyrażali swój głęboki smutek i mówili o wielkim znaczeniu, jakie miała dla nich muzyka Ceratiego.  Swoje kondolencje wysłał nawet papież Franciszek.




W Polsce jest praktycznie nieznany, więc poniżej zamieszczam linki do kilku utworów.

https://www.youtube.com/watch?v=7ZdLVrui8tM

https://www.youtube.com/watch?v=eAO7CEcCD3s

https://www.youtube.com/watch?v=-ACG_gupkDw

https://www.youtube.com/watch?v=NnFidFbwQSA

lunes, 8 de septiembre de 2014

SZPITAL Z HORRORU

W Argentynie służba zdrowia jest gratis. Jest gratis nawet  osób z innego kraju, bez rezydencji i bez legalnej pracy. Wystarczy, że pójdziesz i powiesz, że źle się czujesz i na pewno ktoś cię przyjmie, nawet bez konieczności pokazania paszportu.
Ale wszystko ma swoją cenę. Ponieważ nikt nie płaci, szpitale i przychodnie od lat nie kupują żadnych nowych urządzeń ani wyposażenia wnętrz. W rezultacie zazwyczaj widoki w nich mrożą krew w żyłach.

W niedzielę moja koleżanka z Anglii czuła się tak źle, że poprosiła mnie bym towarzyszyła jej jako tłumacz do szpitala. Byłyśmy w Hospital de Clinicas, jednym z największych szpitali w Buenos Aires. Właściwie miałyśmy ochotę uciec, kiedy tylko tam dotarłyśmy. Wiem, że w Polsce różnie bywa, ale to...

Czy to obrazek z ogarniętego wojna Sarajewa? Nie to Hospital de Clinicas, centrum Buenos Aires.







Czekając na swoją kolej można napić się kawy w tym przytulnym barze...Trzeba tylko uważać by tynk nie spadł na głowę...


Jeśli tynk nie spadł ci na głowę, możesz zawsze zostać porażonym prądem..Ale nic to, lekarz jest przecież blisko.


 Te przestronne wnętrza byłyby doskonałą scenografią do horroru.


Te krzesłą zdają się pamiętać lata 50te. Pewnie sam Peron inaugurował tę salę...




miércoles, 3 de septiembre de 2014

Modnym być...w boskim Buenos

Argentyńczycy (mówię to o tych z Buenos Aires, bo różnią się nieco w zależności od regionu kraju) to w większości atrakcyjni ludzie. Czasem wręcz zadziwiona jestem ilością przystojnych mężczyzn i ładnych kobiet, jakie mija się codzień na ulicy i w metrze.  Mieli szczęście Argentynczycy, kiedy mieszały się tu geny różnych nacji.  Włosi, Hiszpanie, Niemcy, Ukraincy i Polacy, z przewagą tych dwóch pierwszych narodowości złożyły się na rysy współczesnego Argentynczyka. W odróżnieniu od innych narodów Ameryki Południowej nie było tu tak silnego wpływu miejscowych ludów stąd też rysy twarzy są o wiele bardziej europejskie.  Na północy kraju, blisko granicy z Boliwią zmienia się ta tendencja i mieszkańcy tych regionówmają o wiele bardziej indiańskie rysy. Zresztą ich charakter też jest inny, są spokojniejsi, pokorniejsi i bardziej zrelaksowani. Włoska krew jaka przeważa w żyłach mieszkańców Buenos Aires łatwo dochodzi do wrzenia i daje im skłonność do dramatyzowania i przesadnych gestów.

Mężczyżni są tu wysocy i szczupli, o jasnej skórze, obdarzeni bujnymi czuprynami i ciemnymi oczami często w oprawie szerokich czarnych brwi. Jako kobieta nie mogę nie przyznać, że zdarzają się tu uderzająco piękne okazy. 
Kobiety też są atrakcyjne, mają często świetne figury, piękne gęste włosy i regularne rysy twarzy. 
Argentynki mają wielu zwolenników i nawet mowi sie o nich jako o najpiękniejszych kobietach na świecie. Nie mogę nie zgodzić się, że są bardzo atrakcyjne ale czegoś mi w nich brak, może to tyczy się mieszkanek stolicy, ale wydają mi się jakieś z lekka wysuszone, zbyt wychudzone i o niezdrowej, żółtawej karnacji. Może to wina papierosów, które palą tu niemal wszyscy i wielkich ilościach, może trybu życia. Za mało też uśmiechu na ich twarzach, więcej melancholii Buenos Aires. Osobiście wolę bardziej zmysłowe i pełne życia naturalne piękno. I nie zazdrość tu przeze mnie przemawia!

Buenos Aires ma swój specyficzny styl. Ludzie są eleganccy, nie widzi się tandetnych zestawień kolorystycznych i dziwnych krojów, jakie na porządku dziennym są w wielu miejscach- np w kraju nad Wisłą. Mężczyżni noszą często garnitury i płaszcze. Obowiązuje czerń i szarość. W zimie praktycznie nie nosi się innych kolorów. Czerń, czerń czerń. Szarość. Czasem wsiadając do pociągu, widząc morze ludzi ubranych na czarno miałam ochotę krzyknąć- hej, istnieją też inne kolory!! Gdzie jest zielony, żółty, różowy? pytał znajomy Brazylijczyk sfrustrowany monochramatycznością  Buenos Aires. Brazylia to intensywne tropikalne barwy, śmiałe zestawienia. Tutaj czerń i ascetyzm.

Jest więc elegancko, ale przy tym bardzo zachowawczo. Mało osób wyłamuje się z kanonu ciemnych barw i aktualnych tendencji. W zeszłym sezonie np. modne były kolory bordo i ciemny niebieski, legginsy i buty na koturnach przypominające obuwie ortopedyczne. I jakies 98% dziewczyn nosi bordo, niebieski i buty ortopedyczne- ktore swoją droga wydają mi się okropne. Nie wiem skąd je wzieli, nigdzie na świecie takiej mody nie widziałam.
Tak, modowo Argentyńczycy nie szaleją.

Oto jak wygląda typowa argentyńska młoda dziewczyna.


A oto tendencje w argentyńskich fryzurach:

Los nie poskąpił tutejszym ludzim włosów, więc mogą z nimi robić różne rzeczy w zależności od fantazji. Lekko zbuntowany i rockowy styl los Porteńos odzwierciedla się w luźnym podejściu do strzyżenia i golenia,  Nie można zapomnieć o brodach! Brody są hitem i noszone są na wszelkie sposoby, od lekko zaniedbanej i długawej po modny tu nie wiedzieć czemu styl candadito  (kłodka).  

Zwichrzony, półdługi włos i broda, czyli styl na Jezusa.



Męskie koczki to również bardzo częsty widok na tutejszych ulicach.



Artystyczny wąsik tuż pod nosem. Już dawno takich nie widziałam.


Dziewczyny najczęściej mają długie włosy. Nie ma wielkiego zróżnicowania fryzur i kolorów. Niewiele dziewczyn obciętych na chłopaka czy pazia, niewiele też farbuje włosy na jakieś żywe czy szalone kolory.
Czasem noszą proste, równe grzywki. Dużo kobiet w ogóle się nie maluje, ten brak makijażu jest dość uderzający, szczególnie porównując z  Polską, gdzie dziewczyny często przesadzają z make upem.



Tatuaże:

Ach, tatuaże. Wiem, że są ostatnio modne, i nie mam nic przeciwko, ale do tego stopnia? Wszyscy młodzi ludzie w Buenos Aires MUSZĄ mieć tatuaż. Najlepiej wielki, na całym ramieniu lub plecach. Jeden znajomy zrobił sobie ostatnio taki, zerwał z dziewczyną, jej się nigdy nie podobały, więc to był odpowiedni moment by wyrazić wolność i niezależność. Opowiadał długi czas o tym, jak do niego dojrzał, jak ten tautaż wyrazi to, co dla niego jest ważne, będzie miał dla niego tylko znaczącą symbolikę. No i zrobił go. Jakieś japońskie wzory, karp, napis też po japońsku. Dwa ramiona i pół pleców. Tylko że  te dla niego ważne symbole są niemal dokładną kopią tego, co na plecach  i ramionach ma jego kuzynka. Bo przecież trzeba wyrazić siebie...