domingo, 28 de mayo de 2017

Konno przez Andy

Konna jazda po Andach, czy można marzyć o czyms więcej?
Na końskim grzbiecie wszystko wydaje się jeszcze wiekszą przygodą.
Tutaj okolice miasteczka San Gabriel w Cajon de Maipo, moja przewodniczką była Mariela, moim wiernym wierzchowcem klacz Flor, a towarzyszyły nam dwa wierne psy, Macolo i Nico. (Na zdjęciu Macolo udaje lisa).

 






Najpierw podążałyśmy wzdłóż rzeki Maipó płynącej środkiem kanionu, mijałyśmy oliwkowe gaje i niskie zarośla. Potem coraz wyżej i wyżej, wdrapałyśmy się (a raczej konie) niemal na ośnieżony szczyt ale droga zrobiła się zbyt śliska i konie zaczęły się ślizgać, co jest szczególnie niebezpieczne przy schodzeniu, więc zawróciłyśmy.

 

 


Pod koniec dnia Marielą pojechałyśmy do San Gabriel, małej mieściny gdzie większość domostw to malutkie, byle jako sklecone chatki. Mariela zaprosiła mnie do swojego domu pełnego zdjęć jej rodziny z Patagonii w tradycyjnych strojach, rozpaliła w piecu, poczęstowała herbatą i opowiedziała o swoim niełatwym życiu i pasji do koni.




 

martes, 23 de mayo de 2017

Pieskie życie w Santiago



Santiago pełne jest bezdomnych psów. W odróżnieniu od innych latynoskich krajów, gdzie są obrazem nędzy i rozpaczy, chude, powykręcane i pokryte liszajami, z nogami przetrąconymi przez kamienie, które rzucają bezlitośni ludzie,  te chilijskie psy wyglądają na całkiem zadowolone z życia. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że Santiago to jedno z miejsc, gdzie bezdomnym psom wiedzie się najlepiej. Top quality of life for dogs.

Psy leżą pod murami, często na kartonach, które litościwie podkładają im ludzie. Widziałam nawet takie ubrane w sweterki. Nie są wychudzone ani zabiedzone, często nawet przy kości, a ich mordy wyrażają nieco ogłupiałe zadowolenie, taki głupkowaty uśmiech jakby były pod lekkim działaniem środków odurzających. Śpią gdzie popadnie, chodzą zwykle w towarzystwie kilku innych albo całych watahach, ale wyglądają na łagodne, najwyżej żebrzą o jedzenie, ale nie natarczywie, kładą się na grzbiecie brzuchem do góry na przykład. Ludzie traktują je jako normalny element krajobrazu, nie przeganiają, ale obchodzę dookoła, rzucają coś do jedzenia. W kawiarni grubawy piesek położył się w przejściu między stolikami, ale kelner nie zwracał na niego uwagi  i przeskakiwał nad nim za każdym razem kiedy miał dostać się do klientów. Piesek z jakiegoś względu nas bardzo polubił i ruszył na wycieczką i szedł z nami może 40 minut aż w końcu znalazł coś ciekawszego do roboty.
Zabawnie wygląda kiedy psy ustawiają się w pobliżu los carabineros, tutejszej policji. Stoi np. taki strażnik w pełnym rynsztunku, z karabinem i wyglądałby całkiem groźnie gdyby nie to rozmemłane psisko, które właśnie wstało i siadło obok niego ze swoim zaspanym wyrazem pyska i mruży oczy w świetle dnia.