martes, 1 de septiembre de 2015

Na koniec świata- Aurea, polska stolica Brazylijczyków

W dniu Bożego Narodzenia 1912 roku grupa polskich emigrantów znalazła się w środku tropikalnego lasu na południu Brazylii, wiele kilometrów od najbliższej zamieszkanej przez ludzi miejscowości.
Emigranci mieli w dłoniach dokumenty przyznające im ich wymarzony, własny kawałek ziemi. Ale ta ziemia była częścią tego nieprzyjaznego lasu, przeorana niezliczonymi korzeniami egzotycznych drzew, które mieli najpierw ściąć i wykarczować nieludzkim wysiłkiem.
W to Boże Narodzenie siedzieli wokół zaimprowizowanego ogniska przełykając gorzki smak rozczarowania, że oto to jest właśnie ich ziemia obiecana, przerażeni, osamotnieni i głodni. Dotarli tu nocą przywiezieni przez jednego z pracowników urzędu kolonizacyjnego, który zostawił ich i odjechał. Nawet gdyby chcieli wrócić nie było jak, bo nie znali drogi powrotnej, a zresztą nie mieli dokąd, bo urząd migracyjny zadbał o to, by do Brazylii trafiały biedne rodziny, których nigdy nie byłoby stać na zakup powrotnego biletu.
Jakiś czas wcześniej w ich wsiach w rosyjskim zaborze, w okolicach Lublina, Rzeszowa i Zamościa pojawili się agenci migracyjni, którzy odmalowali przed tymi prostymi i pokornymi ludźmi przepiękny obraz. W Brazylii, tropikalnym raju, będą mieli za darmo ziemię, dom, będą mogli pracować jako wolni ludzie, posłać swoje dzieci do szkoły. Wymogi były proste do spełnienia- chciano by przyjeżdżali mężczyźni z rodzinami, nie kawalerowie, katolicy i bez majątku. W zaborze rosyjskim ich rzeczywistością była najczęściej bieda i niesprawiedliwość społeczna. Brakowało też ziemi, już dawno zawłaszczonej i podzielonej. Wielu dało się ponieść marzeniom, sprzedało to co miało i wyruszyło w nieznane. Większość nie miała nawet pojęcia gdzie leży owa Brazylia.
Po przyjeździe zostali posłani w głąb kraju, na niezamieszkane i niedostępne tereny, dostali kilka narzędzi i to wszystko. Wszystko inne mieli zbudować sobie sami. Domy, wozy, szkoły, drogi, mieli stworzyć od zera bez żadnej pomocy. Będą budować szałasy by mieć jakieś schronienie i spać na gołej ziemi. Potem mozolnie, za pomocą rąk, sierpów i łopat karczować lasy, budować drewniane domy z bali. Choć była to pierwsza połowa XX wiek, życie tych kolonistów bardziej przypominało średniowiecze. Kamienne żarna, drewniane pługi, każde narzędzie zbudowane własnymi rękami korzystając z tego, co dostarczała okoliczna przyroda. Wielu umrze, nie przystosowując się do nowego klimatu, na tropikalne choroby, dengę i malarię, a także na raka skóry, palonej brazylijskim słońcem przy pracy w polu bez żadnej ochrony. Wielu, szczególnie kobiety pogrążą się w depresji a nawet umrą z przygnębienia i tęsknoty. Ci co przetrwają będą ciężko pracować by przeżyć, zbudują kościół, powieszą w nim obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, będą destylować wódkę, piec chleb w kamiennych piecach, robić pierogi, i mówić po polsku coraz bardziej wymieszanym z portugalskim. Z czasem przyzwyczają się.

Dziś na miejscu gdzie ponad 100 lat temu siedzieli nocą emigranci znajduje się miejscowość Aurea, zwana polską stolicą Brazylijczyków.  Przez długi czas niemal 100% jej mieszkańców była polskiego pochodzenia. Dziś nadal wchodząc do sklepu można usłyszeć dzień dobry. Jest polski sklep, radio Polska, a w szkole obowiązkowa godzina polskiego w tygodniu. Większość mieszkańców jasnookich i jasnowłosych.


Ślub kolonizatorów w 1912 roku. Panną młodą jest Józefina Popławski- babcia Józefina. W tle kościół w budowie, zostanie ukończony w 1915 roku. W tym roku mieszkańcy Aurea
świętują 100 lecie parafii.



Pejzaż z Aurea na plantację hierba mate- najważniejszej uprawy w regionie.


Widok na Aurea z wieży kościoła.


Wnętrze Casa de Imigrante, gdzie zgromadzono przedmioty używane przez polskich imigrantów. Odtwarzali wiernie wystrój domów w Polsce, przedmioty codziennego użytku, ozdoby, wycinanki.


Także w Domu Imigranta portrety i zdjęcia mieszkańców Aurea.


Potomkowie Polaków w Aurea, popijając erva mate.


W kościele wystawa o imigrantach.




Mój debiut w radiu Polska, gdzie co sobotę jest pół godzinna audycja po polsku.

No hay comentarios:

Publicar un comentario