Senne wiejskie muzeum w Aurii pełne jest
przede wszystkim starych i zepsutych odbiorników telewizyjnych i radiowych, i
ciężkich jak kamienie żelazek z duszą. Rzadko ktoś je odwiedza, miejscowi
wpadają tylko na chwilę z gorącej ulicy, napić się chimarrao z pilnującym
zbiorów, który zabija czas oglądając jedyny wciąż
działający telewizor z lat siedemdziesiątych.
Buszując w kolekcji zakurzonych książek o polskiej emigracji odkryłam prawdziwą perłę, czytankę do
nauki języka polskiego z odległego 1935 roku. Czytanka ta wydane zostały
przez wydawnictwo polskie w Kurytybie, w Brazylijskim stanie Parana i
przeznaczone były dla dzieci polskiego pochodzenia. Na mocno pożółkłych
kartkach zaskakująca mieszanka mocno zabarwionych patriotycznie tekstów
odwołujących się do historii Polski, do polskich legend i zwyczajów, a z
drugiej strony opowieści o brazylijskiej rzeczywistości i życiu dzieci na
emigracji. Malowanie pisanek sąsiaduje więc z czytanką o polowaniu na aligatory
lub jaguara, a Józef Poniatowski, kosa Kościuszki i stopka królowej
Jadwigi z opisem kolibrów i araukarii, i opowieścią o szlachetnym Indianinie
Ararigboia. Opisy polskich miesięcy, maków i chabrów obok wierszyków o porach
roku w Paranie, w których motywem przewodnim jest upał i egzotyczne kwiaty. W
wierszach o Paranie przewijają się raz po raz sentymentalne porównania do
polskiej przyrody i polskiego klimatu.
Dzieci na emigracji mają inne przygody niż
Hanusia i Janek idący nad rzeczkę, czy bawiący się z Burkiem na podwórku w
Polsce. Otaczają je dziwne, egzotyczne zwierzęta, z którymi można jednak czasem
się zaprzyjaźnić, tak jak w uroczym opowiadanku o Lilusi i o "śmiesznem.
tłustem capivari". Capivari to wedle autorów "rzeczna świnia", którą Indianie podarowali Lilusi. Nazwano ją mosita czyli panienka.
"Lubiała wskakiwać swoim przyjaciołom
ludziom na kolana, co po jakimś czasie, kiedy wyrosła na wielka świnię stało
się zupełnie nie na miejscu".
"Chodziło za nami krok w krok, a
gdy ktoś zaczął drapać ją pod brodą, mosita kładła się brzuszkiem do góry
i robiła wniebowzięte miny. Jej malutkie uszka były czerwone od nieznośnych
maleńkich kleszczyków isangue, które w Montanji peruwiańskiej żyją gromadami na
każdym źdźble trawy."
Jakie jest gospodarstwo, w którym mieszka
dziecko emigrantów w Ameryce Południowej? "Dom Lilusi jest cały z
cedrowych desek, z ogromnemi oknami z siatek, aby niedobre wampiry i rzesze
komarów nie wchodziły do pokoju. Zbudowany jest on na wysokich palisandrowych
slupach, a dach jest cały z liści palmowych. Tuż za oknami, na rozkwitłych
kwiatach drzew caju bujają śliczne tęczowe kolibry o długich dzióbkach. (...)
Najwięcej kłopotu ma z drobiem, bo w pobliskim strumyku mieszka wielki wąż boa
i ciągle porywa nieostrożne kaczusie."
W Polsce, na takim wesołym podwórzu co najwyżej lisek kradłby kury, a tu nie ma żartów, wąż boa w strumyku i jaguar w puszczy za płotem.
Wierszyk o maczku komponuje się z polowaniem na aligatory, wszystko na jednej stronie.
Można bawić
się z capivari, albo siedzieć pod palmą, ale nie można zapomnieć, o bohaterach
takich jak np. książę Józef Poniatowski.
Autor elementarza, Władysław Radomski
działał w Kolegium Polskim w Kurytybie. Jedna z czytanek jest owemu kolegium
poświęcona. "Wyobraź sobie- szepce-czego my tu się uczymy: literatura
Polski, historia powszechna Polski, nauka o Polsce współczesnej, geometria,
algebra, fizyka, śpiew, muzyka, przyroda, psychologia, pedagogika, rysunki, gimnastyka, przedmioty brazylijskie"
Dużo w tym wszystkim rozdarcia, prób ze
strony autorów budowania polskiej tożsamości i budzenia tęsknoty do kraju,
który dzieci znały często już tylko z opowiadań. Patriotyzm, którym przesiąknięta
jest książeczka, typowy jest dla okresu dwudziestolecia międzywojennego, kiedy
odwoływało się żarliwie do narodowych i religijnych symboli. A tymczasem
dzieciaki na nowej ziemi bawią się wśród palm i araukarii, nie pośród brzózek,
i nie wiedzą nic o śniegu i mrozie. Stają się "Brazylianami",
obywatelami Brazylii.
No hay comentarios:
Publicar un comentario