lunes, 19 de octubre de 2015

Wehikuł czasu.


Jeśli chce się podróży w przeszłość trzeba przyjechać tutaj. Zobaczyć polskie społeczności w głębi stanu Rio Grande do Sul w Brazylii. W małych wioskach z dala od cywilizacji potomkowie polskich emigrantów zachowują zwyczaje i dialekt sprzed ponad stu lat. Starsi ludzie, którzy tutaj się urodzili i często przez całe życie nie wyjechali dalej niż 20 km od rodzinnej wsi, są jak żywcem wyjęci z Polski sprzed stu lat. Z jakiegoś starego obrazka wycięci i włożeni w ten brazylijski krajobraz. Daje to dziwne wrażenie bycia poza czasem i przestrzenią.

Kiedy wchodzę do pokoju nie witają mnie słowa "Jak się masz?" ale "Zdrowo?"  a odpowiada się: Zdrowo. Pomalutku. Na początku nie wiedziałam za bardzo o co chodzi.

Z niewiadomych powodów w tym regionie czarnina, zupa z kaczej krwi jest uważana za narodowy polski specjał. Obchodzi się nawet hucznie Święto Czarniny. Ja nigdy w życiu nie jadłam tej zupy ani nawet nie miałam okazji.

W powszechnym użyciu są słowa takie jak bór zamiast las, kajet, tańcować, aby ( zamiast "tylko"), gadać, szmaty (zamiast ubrań), portki (zamiast spodnie), bańka zamiast dynie, jo zamiast tak.

Forma czasu przyszłego l.mnogiej: pojadziem, zrobim, kupim.

Słowa wymawiane są syr, chlib, kuń, gadoł, 

Używana jest żeńska forma męskiego nazwiska, Kozak- Kozaka, Szynkaruk- Szynkaruka.

Zamiast słowa bardzo używa się słowa  "mocno", mocno dobry.

Religijność jest bardzo mocna i tradycyjna.  Do niektórych wsi przyjeżdżali polscy księża, którzy prowadzili lekcje języka polskiego, uczyli pieśni religijnych etc. Pielgrzymki, procesje są najważniejszymi wydarzeniami w życiu codziennym.

We miejscowościach, gdzie mieszkają ludzie polskiego pochodzenia jest zazwyczaj zespół folklorystyczny, który ma w repertuarze oberki, krakowiaki i mazury. Trudno im uwierzyć, że w Polsce prawie nikt nie umie ich tańczyć.

Znane i nadal robione są dania takie jak pierogi, ogórki kiszone, kapusta kiszona.

Gość z Polski zawsze budzi wielkie zaciekawienie i pozytywne reakcje. Pani z Polski? Zapraszamy, zapraszamy! I zaraz pojawia się chimarrao czyli mate, bolachas czyli ciasteczka i opowieści o imigranckim życiu, w których nie brakuje dramatów, ale i dużej dawki humoru.

Większość mieszkających na wsi ma minimalne pojęcie o tym, co w tym czasie działo się na świecie i w Europie.
" A ile to wojen było w tej Polsce?" zapytał jeden pan. "I była taka wojna, co Niemcy tak dużo ludzi zabili, prawda?".


Z panem Julkiem, zapalonym akordeonistą przygrywającym Zielony mosteczek, jego żoną i synem.








Domek z ogródkiem. 




No hay comentarios:

Publicar un comentario