Jeśli chce się podróży w przeszłość trzeba przyjechać tutaj. Zobaczyć polskie społeczności w głębi stanu Rio Grande do Sul w Brazylii. W małych wioskach z dala od cywilizacji potomkowie polskich emigrantów zachowują zwyczaje i dialekt sprzed ponad stu lat. Starsi ludzie, którzy tutaj się urodzili i często przez całe życie nie wyjechali dalej niż 20 km od rodzinnej wsi, są jak żywcem wyjęci z Polski sprzed stu lat. Z jakiegoś starego obrazka wycięci i włożeni w ten brazylijski krajobraz. Daje to dziwne wrażenie bycia poza czasem i przestrzenią.
Kiedy wchodzę do pokoju nie witają mnie słowa "Jak się masz?" ale "Zdrowo?" a odpowiada się: Zdrowo. Pomalutku. Na początku nie wiedziałam za bardzo o co chodzi.
Z niewiadomych powodów w tym regionie czarnina, zupa z kaczej krwi jest uważana za narodowy polski specjał. Obchodzi się nawet hucznie Święto Czarniny. Ja nigdy w życiu nie jadłam tej zupy ani nawet nie miałam okazji.
W powszechnym użyciu są słowa takie jak bór zamiast las, kajet, tańcować, aby ( zamiast "tylko"), gadać, szmaty (zamiast ubrań), portki (zamiast spodnie), bańka zamiast dynie, jo zamiast tak.
Forma czasu przyszłego l.mnogiej: pojadziem, zrobim, kupim.
Słowa wymawiane są syr, chlib, kuń, gadoł,
Używana jest żeńska forma męskiego nazwiska, Kozak- Kozaka, Szynkaruk- Szynkaruka.
Zamiast słowa bardzo używa się słowa "mocno", mocno dobry.
Religijność jest bardzo mocna i tradycyjna. Do niektórych wsi przyjeżdżali polscy księża, którzy prowadzili lekcje języka polskiego, uczyli pieśni religijnych etc. Pielgrzymki, procesje są najważniejszymi wydarzeniami w życiu codziennym.
We miejscowościach, gdzie mieszkają ludzie polskiego pochodzenia jest zazwyczaj zespół folklorystyczny, który ma w repertuarze oberki, krakowiaki i mazury. Trudno im uwierzyć, że w Polsce prawie nikt nie umie ich tańczyć.
Gość z Polski zawsze budzi wielkie zaciekawienie i pozytywne reakcje. Pani z Polski? Zapraszamy, zapraszamy! I zaraz pojawia się chimarrao czyli mate, bolachas czyli ciasteczka i opowieści o imigranckim życiu, w których nie brakuje dramatów, ale i dużej dawki humoru.
Większość mieszkających na wsi ma minimalne pojęcie o tym, co w tym czasie działo się na świecie i w Europie.
" A ile to wojen było w tej Polsce?" zapytał jeden pan. "I była taka wojna, co Niemcy tak dużo ludzi zabili, prawda?".
Z panem Julkiem, zapalonym akordeonistą przygrywającym Zielony mosteczek, jego żoną i synem.
Domek z ogródkiem.
No hay comentarios:
Publicar un comentario