Zupełnie spontanicznie znalazłam się w przepięknej Villa de Leyva, która ma bardzo dobra energię, może jakaś czakrę? - byłam tam już kiedyś i tak samo jak teraz czułam się całkowicie szczęśliwa. Cały weekend wszystko szło wspaniale, kolejne kroki prowadziły mnie we wspaniałe miejsca i do wspaniałych ludzi. Co więcej, hostel który zarezerwowałam w ostatniej chwili okazał się strzałem w dziesiątkę, przede wszystkim ze względu na wspaniały widok - widać na załączonym zdjęciu.
Villa de Leyva to jedne z najpiękniejszych kolonialnych miasteczek w Kolumbii, położone u podnóża górskiego masywu, z największym placem na środku miasteczka - Plaza Mayor. Szczególnie wieczór na placu pełen jest jakiegoś czaru i spokoju, kiedy zapada zmrok, zapalają się światła, bije dzwon kościoła, w tle widnieje majestatyczny ciemny grzbiet gór a ludzie siedzą na ławeczkach i popijają tinto, kolumbijską kawę, śmieją się i rozmawiają. Powietrze jest chłodne i przejrzyste. Wszędzie włóczą się lub żebrają psy ale nawet one mają zadowolone wyrazy pysków i zdają się bardzo zrelaksowane.
No hay comentarios:
Publicar un comentario