Nie sposób uciec od tego tematu. W ciągu moich ostatnich pobytów w Kolumbii wciąż wracał, bo to co teraz najbardziej
rozpala emocje Kolumbijczyków to podpisanie traktatów pokojowych z guerillą- FARC.
Wojna domowa w Kolumbii trwa od ponad 50 lat i
kosztowała życie ponad 300.000 osób, natomiast kiedy sumuje się ofiary innych przestępstw wojennych, liczba ofiar przekracza 6 milionów. Wlicza się w to porwanych, torturowanych, ofiary przemocy seksualnej, wyrzuconych ze swoich domów, przymusowo rekrutowanych do wojska nieletnich, ofiary min. Jest jedna z najdłużej trwających wojen w nowoczesnym świecie. Miliony ludzi musiały zostawić swoje
domy i gospodarstwa przejęte przez guerillę lub paramilitares, emigrować do miast i znalazły się w
dzielnicach-slumsach, tzw. barrios de invasion, gdzie króluje ubóstwo,
narkotyki, przemoc i prostytucja. Kolumbia ma największą ilość wewnętrznych uciekinierów (internal refugees) na świecie.
(Może male wyjaśnienie. W Kolumbii są dwie organizacje partyzanckie- lewicowa guerilla, z największa organizacja FARC- Fuerzas Armadas Revolucionarias de Colombia, która działalność rozpoczęła w latach 50tych i z początku podążała za ideologią komunistyczną oraz prawicowa grupa, która wykształciła się jako odpowiedz na działania FARC czyli paramilitares.)
(Może male wyjaśnienie. W Kolumbii są dwie organizacje partyzanckie- lewicowa guerilla, z największa organizacja FARC- Fuerzas Armadas Revolucionarias de Colombia, która działalność rozpoczęła w latach 50tych i z początku podążała za ideologią komunistyczną oraz prawicowa grupa, która wykształciła się jako odpowiedz na działania FARC czyli paramilitares.)
Największymi ofiarami wojny od początku byli
mieszkańcy wsi, biedni ludzie ze słabo rozwiniętych regionów, to w nich
uderzyła ta wojna najbardziej.
Ale nie tylko oni. Miliony osób w Kolumbii zostały przez wojnę
dotknięte, straciły bliskich ludzi, członków rodzin i przyjaciół, zamordowanych
lub porwanych. Kiedy przyjeżdżasz do Kolumbii jako turysta często myślisz, że wojna
to jakaś abstrakcja, siedząc w eleganckiej restauracji w dzielnicy klasy
średniej. Wystarczy jednak rozmowa z Kolumbijczykami, żeby zrozumieć, że to coś bardzo
realnego, coś co rzuca długi cień na kolumbijskie społeczeństwo. Demony wojny nie chcą odejść.
W zamian za złożenie broni, żołnierze FARC mają być poddani amnestii, rozpocząć ma się proces włączania ich do społeczeństwa, a poza tym maja dostać szereg uprawnień, miedzy innymi będą mogli kandydować do rządu i zajmować nawet wysokie stanowiska.
Dla wielu osób takie warunki pokoju są nie do zaakceptowania. To jakby nagradzać tych ludzi za ich zbrodnie, mówi mi Libi, nauczycielka z Kartaginy.
Ale argumenty tych za pokojem wydaja się przeważać.
Aleksander, około 60 lat, pracujący dla rządu nie kryje emocji, kiedy o tym mówi.
Dlaczego chcę pokoju? Przeciwnicy mówią, że los
guerilleros muszą być ukarani, pociągnięci do odpowiedzialności. Ale to logika
głupiego. Ja chcę pokoju, już ani jednej śmierci więcej. Najważniejsze jest ludzkie życie. Od 60 lat rządowi nie udaje
się zakończyć tej wojny, więc teraz kiedy los FARC sami chcą to zrobić,
zaproponowali, że złożą broń i wejdą na drogę prawa, trzeba im to umożliwić i skończyć ten konflikt. Pierwszy raz jest taka realna możliwość! Ten kraj potrzebuje inwestycji w szkolnictwo i medycynę, które wyglądają tu tragicznie, a nie
w bron i w samoloty.
A kim są los FARC? Pochodzą tylko i
wyłącznie z biednych wiejskich rejonów i z najniższych klas w społecznej
drabinie. Nie ma tam ani jednego człowieka pochodzącego z klas średnich lub
wyższych. Ani jednego. To są ludzie bez podstawowego wykształcenia, którzy
przeszli pranie mózgu. I jeśli jest możliwość, żeby oni wrócili do
społeczeństwa, to ono musi im to umożliwić. Można w nieskończoność przeciągać
te wojnę, ale to nie ma żadnego sensu. Nie ma żadnego sensu oczekiwać, że
guerilleros zaproponują - ok, chcemy skończyć wojnę, tu jesteśmy, klękamy przed wami i
prosimy żebyście władowali nam kulkę w łeb za nasze winy. To się przecież
nigdy nie stanie. Dają swoje warunki, chcą skończyć wojnę, i to wystarczy. Każdy z nas cierpiał ze strony FARC. Ja straciłem dobrego
przyjaciela, geurilleros powiesili go na drzewie. Angażował się w politykę. Moja
przyjaciółkę, która była burmistrzem małego miasteczka guerilleros zastrzelili. Ale nie chcę by zginął nawet jeden Kolumbijczyk
więcej. Coś musi się zmienić.
A ci najbardziej poszkodowani, biedni ludzie ze
wsi, którzy od początku najbardziej ucierpieli, byli ofiarami morderstw,
gwałtów i wysiedlani ze swoich domów i gospodarstw, oni sami chcą pokoju! W referendum opowiedzieli się za podpisaniem pokoju. Oni
chcą normalnego zżycia! To ich zdanie najbardziej się liczy.
Wiele złego zrobił Uribe (byly prezydent Kolumbii), jego retoryka
wprowadziła zamęt w ludzkich głowach. On chciał się bezpardonowo rozprawiać
z guerillą. Wiec wprowadził nawet nagrodę pieniężna za każdego zabitego
guerillero! I do czego to doprowadziło? Los paramilitares, którzy są
partyzancką prawicową nielegalną organizacja wojskową byli wspierani przez jego
rząd i zabijali ludzi tylko dla tych pieniędzy. Brali chłopaków ze wsi,
przebierali ich w wojskowe ubrania dawali bron, wywozili ciężarówka do lasu i
zabijali. A potem robili zdjęcia i mówili ze to byli los FARC i dostawali za to pieniądze.
(Może male wytłumaczenie. W Kolumbii są dwie organizacje partyzanckie- guerilla lewicowa, z największa organizacja FARC, która działalność rozpoczęła w latach 50tych i kierowała się ideologią komunistyczną oraz grupa, która wykształciła się jako odpowiedz na działania FARC czyli paramilitares.)
Aleksander: Był taki znany przypadek, kiedy paramilitares wzięli jednego
chłopaka i wywieźli go do lasu, zabili, a potem ogłosili ze to by jeden z
przywódców guerilli. A ten chłopak był niedorozwinięty umysłowo. I jego matka
mówiła, jak to możliwe, przecież mój syn jest niedorozwinięty, nie był by w
stanie nikim przewodzić. Miał historię medyczna choroby, zaświadczenia od
lekarzy. I takich rzeczy to prowadziło. A Uribe wszystko to robił pod przykrywka
sprawiedliwości. Ale czy można tak wprowadzać sprawiedliwość i zwalczać
nielegalna grupę używając innej nielegalnej wojskowej grupy? I aplikować tę
sprawiedliwość tylko z jednej strony, a posługiwać się silą, która do prawa się
nie stosuje? Jeśli prawo to prawo, takie same dla wszystkich.
A sam Uribe, jak się powszechnie wie, był postawiony
na czele kolumbijskiej organizacji lotniczej przez narcotraficantes, dzięki
czemu mogli bezkarni wywozić narkotyki z kraju.
Wojna ma swoje prawa, i prawo wojny to
wyeliminować wroga. Na początku FARC miał swoją ideologię i nadal teoretycznie
ją ma. Ale każdej wojnie następuje degradacja, deformacja tej ideologii i z czasem partyzanci
i z jednej i z drugiej strony weszli w układy z handlarzami narkotyków, rozpoczęły się straszne zbrodnie wojenne.
Paramilitares, z którymi współpracował prezydent Uribe, niby walczyli z guerillą, ale potem zaczęli wyrzucać z domów ludzi z wiejskich rejonów, kazali im podpisywać dokumenty
mówiące o zrzeczeniu się ziemi, oczywiście z wycelowana w nich bronią. I setki tysięcy
ludzi musiała uciekać i zostawiać swoje domy i wszystko co mieli. A ci paramilitares zgromadzili
ogromne majątki i obszary ziemskie, są teraz wielkimi latyfundystami i mają
gigantyczne plantacje.
Aleksander mówi bardzo przekonująco ale inni nie są w stanie pogodzić się z bezkarnością członków FARC i z tym, że znów największymi beneficjentami będą przywódcy partyzantki, którzy i tak przez lata czerpali z wojny korzyści, rabując lub współpracując z handlarzami narkotyków.
Prezydent Santos i FARC podpisują układ pokojowy.
Mimo klęski w niedawnym referendum układ pokojowy z FARC został podpisany, bez większej pompy, z kilkoma zmienionymi punktami i obecnie jest w rekach kongresu, który ma go zatwierdzić.
Społeczeństwo jest nadal podzielone. Taksówkarz w drodze z lotniska powiedział mi, że wieloletnie przyjaźnie zostały zerwane przez różnicę opinii na temat układów pokojowych. Ale, że decyzja powinna należeć do tych, którzy byli największymi ofiarami tej wojny. A oni opowiedzieli się za pokojem.
Społeczeństwo jest nadal podzielone. Taksówkarz w drodze z lotniska powiedział mi, że wieloletnie przyjaźnie zostały zerwane przez różnicę opinii na temat układów pokojowych. Ale, że decyzja powinna należeć do tych, którzy byli największymi ofiarami tej wojny. A oni opowiedzieli się za pokojem.
No hay comentarios:
Publicar un comentario