viernes, 27 de noviembre de 2015

Nasturcje, hortensje i araukarie.


W ciągu ostatnich tygodni wiele się działo i nie było za dużo czasu. Widzę, że już miesiąc mija od ostatniego wejścia. Wszystko znacznie przyspieszyło, pojawili się nowi ludzie, odwiedziłam nowe miejsca. Czas na auktualnienie.
Zacznę od niedawnej wizyty Jenny, mojej przyjaciółki z Buenos Aires, z która zwiedziłyśmy trochę okolicę i odkryłyśmy ciekawe miejsca. Pan Eduardo, zapalony akordeonista i mój uczeń zabrał nas do szkoły rolniczej, w której pracował wiele lat temu. Szkoła jest dosłownie na końcu świata, w małej wioseczce Servia, do której dotrzeć można tylko obijając się ponad 20 km tzw "caminho de chao" czyli drogą bez asfaltu. Widoki piekne, pomalowane na żywe kolory domki z ogródkami, tonące w kwiatach i tropikalny las.

Na autobus do Servii można się nie doczekać. Ten przystanek dawno zarósł trawą.


Z panem Eduardo przemierzamy wiejskie drogi.


I jemy leśne owoce, które pan Eduardo zdobywa z narażeniem życia w buszu.




 

Szkółka rolnicza w Servii. Przyjęto nas z honorami.


W zaskakująco wielkim i pięknym arboretum są okazy z całego świata,  jest też dąb z Polski. Dąb, po portugalsku carvalho, jedno z najpopularniejszych brazylijskich nazwisk.



                              Las eukaliptusowy.



   Polecono nam spróbować kwiatu nasturcji. Rzeczywiście smaczny!



Wpisano nas do pamiątkowej księgi. 



Taka dyńka.





 Pejzaż z araukariami.


Kwitnące i owocujące kaktusy


Zaczął się czas hortensji, które tutaj, na południu Brazylii są oszałamiające.



No hay comentarios:

Publicar un comentario