W stulecie urodzin Cortazara.
Gram w klasy w Buenos Aires.
Kto by pomyślał.
W klasy gra się małym kamyczkiem, który należy popychać czubkiem buta. Elementy gry: chodnik, kamyczek, but i piękny rysunek kredą, najchętniej kolorową. Na górze jest Niebo, na dole jest Ziemia, trudno jest trafić kamyczkiem w Niebo, prawie zawsze źle się jakoś obliczy i kamyk wylatuje poza rysunek. Powoli jednak nabiera się zręcznościkoniecznej, by przechodzić z jednego kwadratu do drugiego, i któregoś dnia może się uda wyjść z Ziemi i przenieść kamyczek do samego Nieba. [...] Na nieszczęście, zanim ktokolwiek nauczy się przenosić swój kamyk do Nieba, naglekończy się dzieciństwo i wpada się w książki, w lęk, w spekulacje na temat innego Nieba, do którego również trzeba umieć znaleźć drogę. A ponieważ skończyło się dzieciństwo [...], zapomina się, że aby się dostać do Nieba, potrzeba kamyczka i czubka buta."
"Jeżeli buty uwierają - to dobry znak. Coś się tu dzieje, coś, co nas wskazuje, co głucho nas ustawia, co nas określa. "
Cortazar i jego kot Teodor.
"Jestem niedźwiedziem z domowych rur, wspinam się rurami w godzinach ciszy, rurami od wody gorącej, od centralnego ogrzewania, od wentylatorów, przechodzę nimi z mieszkania do mieszkania, jestem niedźwiedziem rurowym. Mam wrażenie, że mnie szanują, bo moja sierść trzyma ciepło w przewodach, bez chwili przerwy biegam po nich, bo niczego tak nie lubię, jak ganiać z piętra na piętro i ześlizgiwać się rurami. Czasami wysadzam łapę przez kran, a służąca z trzeciego krzyczy, że się oparzyła, albo mruczę na wysokości pieca na drugim i kucharka Wilhelmina skarży się, że piec źle ciągnie. W nocy biegam cichutko, ale za to jak najszybciej, przez komin wychylam się na dach, ażeby zobaczyć, czy tam wysoko tańczy księżyc, i potem jak wiatr zapuszczam się aż do centralnego pieca w podziemiach.
W lecie, nocą pływam w cysternie na dachu skropionej gwiazdami, myję sobie mordkę najpierw jedną łapką, potem drugą, potem dwiema naraz i to sprawia mi wielką frajdę. Więc śmigam po wszystkich rurach w całym domu, mruczę z zadowolenia, a pary małżeńskie kręcą się na łóżkach i narzekają na złe instalacje. Niektórzy zapalają światło i notują sobie na karteczkach, żeby nie zapomnieć powiedzieć o tym portierowi, A ja szukam kranu, który na jakimś piętrze zawsze jest nie dokręcony, wysadzam tamtędy nos i oglądam ciemność pokoi, gdzie żyją stworzenia nie mogące łazić po rurach, i trochę mi ich żal, że są tacy tępi i tędzy, że tak chrapią, że mówią przez sen i są tak samotni. Kiedy rano myją sobie twarze, pieszczę im policzki, liżę ich w nos i odchodzę prawie pewny, że zrobiłem dobry uczynek."
Gram w klasy.
O Mary, fragment o niedzwiedziu z "Opowiesci o Kronopiach i Famach" podrozuje ze mna wszedzie, spisany w ksiedze cytatow:)
ResponderEliminarTo jedno z moich ukochanych :)
ResponderEliminar