domingo, 20 de abril de 2014

[...] trze­ba na oścież ot­worzyć ok­na i wszys­tko wyrzu­cić na ulicę, a prze­de wszys­tkim sa­mo ok­no i nas wraz z nim.





W stulecie urodzin Cortazara.

Gram w klasy w Buenos Aires.
Kto by pomyślał.




W klasy gra się małym kamyczkiem, który należy popychać czubkiem buta. Elementy gry: chodnik, kamyczek, but i piękny rysunek kredą, najchętniej kolorową. Na górze jest Niebo, na dole jest Ziemia, trudno jest trafić kamyczkiem w Niebo, prawie zawsze źle się jakoś obliczy i kamyk wylatuje poza rysunek. Powoli jednak nabiera się zręcznościkoniecznej, by przechodzić z jednego kwadratu do drugiego, i któregoś dnia może się uda wyjść z Ziemi i przenieść kamyczek do samego Nieba. [...] Na nieszczęście, zanim ktokolwiek nauczy się przenosić swój kamyk do Nieba, naglekończy się dzieciństwo i wpada się w książki, w lęk, w spekulacje na temat innego Nieba, do którego również trzeba umieć znaleźć drogę. A ponieważ skończyło się dzieciństwo [...], zapomina się, że aby się dostać do Nieba, potrzeba kamyczka i czubka buta."

"Nie zgadzać się, by de­likat­ny akt na­ciśnięcia klam­ki u drzwi, ten akt, który mógłby wszys­tko od­mienić, przeszedł w zwykły codzien­ny od­ruch, do widze­nia, kocha­na, buźka, do zobaczenia." 
"Jeżeli bu­ty uwierają - to dob­ry znak. Coś się tu dzieje, coś, co nas wska­zuje, co głucho nas us­ta­wia, co nas określa. "







Cortazar i jego kot Teodor.







"Jestem niedźwiedziem z domowych rur, wspinam się rurami w godzinach ciszy, rurami od wody gorącej, od centralnego ogrzewania, od wentylatorów, przechodzę nimi z mieszkania do mieszkania, jestem niedźwiedziem rurowym. Mam wrażenie, że mnie szanują, bo moja sierść trzyma ciepło w przewodach, bez chwili przerwy biegam po nich, bo niczego tak nie lubię, jak ganiać z piętra na piętro i ześlizgiwać się rurami. Czasami wysadzam łapę przez kran, a służąca z trzeciego krzyczy, że się oparzyła, albo mruczę na wysokości pieca na drugim i kucharka Wilhelmina skarży się, że piec źle ciągnie. W nocy biegam cichutko, ale za to jak najszybciej, przez komin wychylam się na dach, ażeby zobaczyć, czy tam wysoko tańczy księżyc, i potem jak wiatr zapuszczam się aż do centralnego pieca w podziemiach.







W lecie, nocą pływam w cysternie na dachu skropionej gwiazdami, myję sobie mordkę najpierw jedną łapką, potem drugą, potem dwiema naraz i to sprawia mi wielką frajdę. Więc śmigam po wszystkich rurach w całym domu, mruczę z zadowolenia, a pary małżeńskie kręcą się na łóżkach i narzekają na złe instalacje. Niektórzy zapalają światło i notują sobie na karteczkach, żeby nie zapomnieć powiedzieć o tym portierowi, A ja szukam kranu, który na jakimś piętrze zawsze jest nie dokręcony, wysadzam tamtędy nos i oglądam ciemność pokoi, gdzie żyją stworzenia nie mogące łazić po rurach, i trochę mi ich żal, że są tacy tępi i tędzy, że tak chrapią, że mówią przez sen i są tak samotni. Kiedy rano myją sobie twarze, pieszczę im policzki, liżę ich w nos i odchodzę prawie pewny, że zrobiłem dobry uczynek."



Gram w klasy.




2 comentarios:

  1. O Mary, fragment o niedzwiedziu z "Opowiesci o Kronopiach i Famach" podrozuje ze mna wszedzie, spisany w ksiedze cytatow:)

    ResponderEliminar