sábado, 7 de diciembre de 2013

TO NIE DZIEJE SIE NAPRAWDE

Czasem muszę sie uszczypnąć, żeby sprawdzić, czy rzeczy dzieją się naprawdę.

Na przykład w piątek poszłam do Ministerstwa Pracy w pewnej poważnej sprawie. Wszystko wygląda profesjonalnie, dzwonię, umawiam się na następny dzień, mam się stawić o określonej godzinie.
 
Wchodzę do ogromnego budynku Centro Administrativo Distrital, przed którym kłebią się tłumy ludzi. Wyciągam mój numerek z maszyny, co za szczęście, wygląda na to,  że nie muszę czekać. Przy stoliku z moim numerem siedzi mocno znudzony, otyły pan w okularach. Widząc mnie zdecydowanie sie ożywia... Proszę, proszę siadać.

Polaca??? Ach, znalem kiedys dwie Polaki, potem opowiem ci historię. Wszystkie miały takie piękne niebieskie oczy jak twoje.  Ale co cię tu sprowadza?
 
Acha, piękne oczy. Ladnie się zaczyna.
Siadam i przedstawiam swoją sprawę. Już od początku mam wrażenie, że moja historia nie za bardzo pana Ivana interesuje i ma już gotową odpowiedz bez wsłuchiwania sie w zawiłe szczegóły.
 
Tak, to będzie raczej skomplikowane rozwiązać tę sprawę. Ale możemy spróbować. Ja jestem prawnikiem i bardzo dobrze znam się na takich sprawach - nie omieszka się pochwalić. A tak w ogóle jadłaś już obiad? Ja zaraz idę jeść.
 
Ewidentnie, jeśli odpowiem, że nie, zaprosi mnie na obiad, a ponieważ w jego rękach leżą moje papiery oraz ważkie sprawy, trudno będzie odmówić. Tak tak zapewniam, chociaż poza sałatką owocowa i kanapką nic jeszcze nie jadłam.
Widzę już, że ewidentym celem pana Ivana jest flircik oraz może zaproszenie Polaki na randkę.
 
Gdzie mieszkasz? Calle 146? Moja była żona tam mieszka, z moimi dziećmi, ja teraz przeprowadziłem się tutaj niedaleko, wynajmuję pokój...tu jest wiele bliżej...snuje swą opowieść pan, przedstawiając mi w ten sposób swą sytację matrymonialno- mieszkaniowo- zawodową.
Jeszcze nie mogę uwierzyć, że ta sytacja naprawdę ma miejsce w  MINISTERSTWIE PRACY.
 
Ale widzę już, że z biurka obok uszami strzyże inny pracownik, lekko wyleniały czterdziestoparolatek. Oczywiście zaraz jest już obok i się przedstawia, z pełnym uznania spojrzeniem.
 
To mój kolega Carlos. Carlos, Maria jest Polka. Carlos jest z wybrzeża, też jest rozwiedziony. My tu wszyscy w tym departamencie jesteśmy rozwiedzieni.

No nie. Ja chyba śnię.

Carlos gapi sie na mnie. Nigdy nie miałem dziewczyny o takich rysach jak twoje.

I nie bedziesz miał! mam ochotę powiedzieć, ale ograniczam sie do lekko ironicznego:

Być może, nie trać nadziei!

Hahaha śmieje się Carlos.

Tymczasem Ivan kończy sporządzać wezwanie dla mnie. Teraz mogę opowiedzieć ci o tych Polkach. One były z Zielonej Góry. Wiesz gdzie je poznałem? W więzieniu!
Siedziały za przemyt, wiesz, chciały wywieźć narkotyki, pracowały jako mulas.
 
Mulas czyli muły to w Kolumbii określenie osób, które wywożą narkotyki, czasem w bagażu, czasem w ubraniu, czasem wewnątrz swojego ciała.
 
Chodziłem tam do więzienia i się z nimi zaprzyjaźnilem. To bylo w roku 1993. Ja w nich widzialem osoby ludzkie, nie kryminalistki. Nosiłem im papierosy, jedzenie, ubrania. Ja juz taki jestem-  Ivan zdecydowanie jest bardzo zadowolony z siebie.
 
Próbuję sobie wyobrazić co mogło doprowadzić Polki z Zielonej Góry do prób przemytu narkotyków w Kolumbii.
 
Panowie w przerwach we flircie wyszukują jednak dla mnie adresy i kontakty. Carlos próbuje dyskretnie zdobyc moj telefon- jedziesz na wybrzeże na wakacje? Ja jestem z Kartageny.
 
W która stronę jedziesz? pyta Ivan. Jadę do domu, na 146. Ja też jade w tamtą stronę, do okulisty.
Niech to. Nie wymknę się.

Godzinna jazda transmilenio upływa zatem na wysłuchiwaniu historii życia Ivana, oraz jego problemów z oczami. Koniecznie przyjdź znowu, jak zaniesiesz to wezwanie. Albo zadzwoń. Możesz wejść bez kolejki. Powiedz tylko, że do doktora Ivana. To co przyjdziesz jutro?

Oczywiście, że przyjdę.



No hay comentarios:

Publicar un comentario